Lista aktualności
Z psem w lesie
Wielu miłośników spacerów w lesie czyni to razem ze swoimi „czworonogami” czyli psami. Warto więc poznać obowiązujące w tym zakresie przepisy, by nie narazić się na kolizję z Temidą. Często bowiem spotyka się psy puszczone luzem, bo to zdaniem ich opiekunów okazja by „wybiegały się”.
A przecież jest to niezgodne z prawem, gdyż stanowi zagrożenie zarówno dla zwierzyny leśnej jak i dla psów oraz spacerujących z nimi ludzi. W takiej sytuacji właściciel psa może też oczywiście spotkać się z interwencją Straży Leśnej.
Strażnicy leśni posługują się w takich przypadkach artykułem 166 Kodeksu wykroczeń (rozdział Szkodnictwo leśne i polno – ogrodowe) dotyczącym puszczania psa luzem, i z tej kwalifikacji mogą pouczyć bądź udzielić nagany a nawet nałożyć grzywnę. Również w Kodeksie wykroczeń znajdziemy przepis - art. 77 (rozdział Wykroczenia przeciwko bezpieczeństwu osób i mienia), który mówi, że kto nie zachowuje zwykłych lub nakazanych środków ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia podlega karze grzywny lub karze nagany. Ten przepis ma szerszy zakres, dotyczy zachowania właściciela psa, mówi o środkach ostrożności w różnych sytuacjach. Przepis jednak jednoznacznie wskazuje, że pies musi być na otoku (smyczy) lub w kagańcu. Bardzo często w oparciu o wymienioną kwalifikację, policja czy przedstawiciele innych służb będą podejmowali interwencję.
Oczywiście mandat to ostateczność, bo zwykle wystarczy nagana czy pouczenie, gdy strażnicy widzą, że właściciel od razu reaguje w należyty Sposób, czyli woła psa i zapina mu smycz. Do interwencji zaś dochodzi wtedy, gdy ewidentnie widać, że właściciel nie w pełni panuje nad psem. Można zapytać: co to znaczy panować nad psem? To pojęcie dość szerokie, dlatego ocena zależy od wielu okoliczności. Nie będzie podstaw do interwencji w przypadku, gdy ktoś zatrzymał się na parkingu by coś zjeść i rozprostować kości, a pies chwilę pobiega w pobliżu. Co innego, gdy ten sam osobnik puszcza psa luzem w ostoi zwierzyny czy na ścieżce edukacyjnej, pełnej spacerowiczów, i to bez znaczenia na jaką odległość. Wtedy strażnicy mają uzasadnione wątpliwości czy właściciel w porę zapanuje nad psem, gdyby niespodziewanie pojawił się w tym miejscu jakiś inny człowiek lub zwierzę leśne.
J.M.