Akcja czysty las wokół nas!
Akcja czysty las wokół nas! Każdy z nas spacerując po lesie nie chciałby oglądać śmieci pozostawionych przez innych użytkowników. Dlatego też Nadleśnictwo Katowice rozpoczęło kampanię CZYSTY LAS WOKÓŁ NAS!
Kampania ma na celu, podniesienie świadomości społeczeństwa, wpływając na zmiany postaw
i realne działaniami poszczególnych obywateli. Wykreowanie prawidłowego światopoglądu młodzieży, który w późniejszym okresie czasu w życiu dorosłym przełoży się na konkretne działania i świadomość następnego pokolenia
Nadleśnictwo Katowice znajduje się w centrum ponad 2 milionowej Metropolii Górnośląsko Zagłębiowskiej, gdzie zaobserwować można stały wzrost na aktywne spędzanie czasu w lasach.
Problem pozostawianych przez ludzi śmieci w lesie jest ogromny, dlatego kreowanie prawidłowych postaw działania, przyniesie wiele dobrego dla środowiska, a tym samych naszego zdrowia.
Pamiętajmy więc o sprzątaniu po sobie śmieci, ratując otaczającą nasz przyrodę.
Zostawmy po sobie porządek!
Web Content Display
Z książką do lasu
W porze wakacyjnej odwiedzają nas licznie – w Leśnej Sali Edukacyjnej i na Leśnej Ścieżce Edukacyjnej - grupy półkolonijne, m.in. dzieci i młodzież, którzy wakacje w mieście spędzają korzystając z oferty Miejskiej Biblioteki Publicznej w Katowicach. Oferty, dodajmy od razu, atrakcyjnej i bardzo różnorodnej.
MBP zaprasza bowiem dzieci do swych filii dzieci na wakacyjne spotkania obiecując przeżycie fantastycznych przygód. Tegoroczna edycja akcji „Lato z Książką" realizowana jest w różnych ciekawych, nie tylko dla najmłodszych, miejscach na mapie Katowic. Niektóre filie proponują swym wakacyjnym podopiecznym np. wycieczki z książką do… lasu, czyli do Nadleśnictwa Katowice. Jedną z takich grup zorganizowała Filia nr 14 (przy ul. Piastów 20, na Osiedlu Tysiąclecia). A po wizycie u nas, reminiscencje fotograficzne (z tzw. chmurkami) „Czternastka" zamieściła na swym blogu, co bardzo się nam spodobało. Zresztą, zobaczcie sami, oto link:
Web Content Display
Trenujemy w lesie!
Propozycja nie tylko dla amatorów
O zaletach czynnego wypoczynku, rekreacji na łonie przyrody, nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Szczególnie latem aura sprzyja, by na trawie, pośród drzew zadbać o sprawność swego ciała, a przy okazji i wzmocnić ducha.
„w zdrowym ciele, zdrowy duch"
Taki, niewątpliwie dobry, zwyczaj od paru lat propagują Lasy Państwowe w ramach akcji „Trenuj w lesie". W zakładce pod taką właśnie nazwą na stronie internetowej DG LP: http://www.lasy.gov.pl/informacje/kampanie_i_akcje/trenuj-w-lesie znaleźć można programy treningowe (filmy, instrukcje z rysunkami) z myślą o osobach pragnących poprawić swoją sprawność, kondycję i sylwetkę. Są to programy przygotowane przez znanych sportowców: siatkarkę Jolantę Studzienną i boksera Mateusza Masternaka.
Choć akcja skierowana jest przede wszystkim do amatorów sportu, a nie wyczynowych sportowców, to warto dodać, zwłaszcza młodszym adeptom sportu, że trening w lesie to nic nowego, ale został jakby zapomniany w dobie trenowania wedle komputerowych wskaźników. Przypomnijmy, że kiedyś wielkość polskiej lekkoatletyki „wykuwano" właśnie w lesie. W latach 50- i 60-tych ubiegłego stulecia polscy biegacze długodystansowi byli potęgą w skali świata. Dziś trudno w to uwierzyć, ale wtedy Polacy dominowali na długich dystansach w najbardziej prestiżowych zawodach lekkoatletycznych. Zwłaszcza Zdzisław Krzyszkowiak i Jerzy Chromik, którzy sięgali po najwyższe zaszczyty na Igrzyskach Olimpijskich i Mistrzostwach Europy, zdobywając tytuły, medale, ale i bijąc rekordy świata. Tu warto dodać, że Jerzy Chromik (1931-1987) karierę zaczynał w barwach Górnika Mysłowice, gdyż urodził się w Kosztowach (dziś dzielnica Mysłowic), a więc należy przypuszczać, że przynajmniej na początku kariery biegał w lasach dzisiejszego Leśnictwa Imielin.
Na potwierdzenie „leśnego rodowodu" wspomnianych sukcesów przytoczmy fragment z książki słynnego trenera Jana Mulaka „Narodziny Wunderteamu" (tak właśnie, czyli „cudownym zespołem", nazywano wtedy w świecie polską reprezentację lekkoatletów):
„…nasilenie krajoznawstwa, a zwłaszcza lasoznawstwa wśród lekkoatletów, jest nieporównywalne i górowało nad każdą inną grupą sportową czy społeczną. Nie dawaliśmy się zamknąć w wąskim kręgu najlepiej zagospodarowanych ośrodków sportowych. Te same trasy, podobne lasy, powtarzane z sezonu na sezon prowadziłyby do rutyny. Zawodnicy zaczynali wówczas traktować trening jak pracę przy taśmie. Trenerzy, którzy znają na pamięć dukty, ścieżki i dróżki coraz niechętniej wychodzą w teren. Zanika duch odkrywczy, zawodnicy nie muszą rozpoznawać terenu, zapamiętywać tras, aby nie zgubić się i znaleźć drogę do miejsca zakwaterowania. Zmniejsza się przez to aktywność umysłowa w czasie treningu, odpada umiejętność przystosowania się do nie znanego terenu".
Mulak wspomina też, że zawsze na miejsce zgrupowania szukał „miejscowości, z jednej strony otoczonej lasami, a z drugiej posiadającej pofałdowane tereny". I jeszcze ciekawostka: „mistrzem w zbieraniu grzybów był długodystansowiec Stanisław Ożóg, łączący trening biegowy z wypatrywaniem borowików".
Reasumując: może i dzisiejsi nasi reprezentanci w biegach długodystansowych powinni wrócić do dawnej tradycji…?
Web Content Display
Konno? Tak, ale…
Nasze lasy są otwarte dla turystów, nic więc dziwnego, że penetrują je także miłośnicy jazdy wierzchem.
Nasze nadleśnictwo posiada 28 km tras konnych. Powstały one w kilku miejscach, z myślą o udostępnieniu lasu dla okolicznych stadnin, które wyraziły ochotę korzystania z terenów leśnych dla tego typu rekreacji – informuje Grzegorz Skurczak, inżynier nadzoru w Nadleśnictwie Katowice. - Trasy wyznaczyliśmy w siedmiu leśnictwach i przebiegają one tak, aby umożliwić skomunikowanie pomiędzy poszczególnymi stadninami, bądź też tworzą zamknięte pętle przy stadninach, jak np. na terenie leśnictwa Janów, przy ośrodku rekreacyjnym „Bolina", gdzie prowadzone są zajęcia z hipoterapii dla dzieci.
Zgodnie z ustawą o lasach, nadleśniczy wyznacza trasy do jazdy konnej. Nie znając potrzeb lokalnych sami nie jesteśmy w stanie wyznaczyć je rozsądnie, czyli tak, by były we właściwy sposób użytkowane. Toteż inicjatywa musi być jednak po stronie tych, którzy chcą wykorzystywać te trasy .
Nie trzeba dodawać, że zgodnie z naszym prawem las jest dostępny dla wszystkich, więc i jeźdźcy nie wnoszą żadnych opłat z tytułu przejażdżek konno. Obowiązująca teraz ustawa nie pozostawia więc już żadnych wątpliwości co do tego, że wjazd na tereny leśne wierzchem może odbywać się tylko po drogach wyznaczonych przez nadleśniczego.
Można się do nas zwrócić o wyznaczenie takiej czy innej trasy, ale to nie znaczy, że taką właśnie wyznaczymy, bo interes pana Kowalskiego nie jest ważniejszy od interesu tysięcy ludzi, którzy korzystają z tego obszaru lasu w inny sposób. Bo lasu mamy 14 tys. ha, a mieszkańców 1,5 mln, trzeba więc w jakiś sposób pogodzić interesy wszystkich – wyjaśnia G. Skurczak.
Przy wyznaczaniu tras bierze się pod uwagę różne aspekty, np. by nie przecinała ostoi zwierzyny albo by nie krzyżowała się z trasą dla rowerzystów. Zawsze też przy uzgadnianiu przebiegu trasy ważne są względy wielofunkcyjnej gospodarki leśnej - to jest priorytet. Trasy dla koni mają swoje oznakowania. Dodajmy od razu, że różne. Np. podkówki, albo czerwone plamki, a w Nadleśnictwie Katowice „postawiono" na jeźdźca na koniu - namalowanego na biało, na korze.
J.M.
Web Content Display
Z psem w lesie
Wielu miłośników spacerów w lesie czyni to razem ze swoimi „czworonogami” czyli psami. Warto więc poznać obowiązujące w tym zakresie przepisy, by nie narazić się na kolizję z Temidą. Często bowiem spotyka się psy puszczone luzem, bo to zdaniem ich opiekunów okazja by „wybiegały się”.
A przecież jest to niezgodne z prawem, gdyż stanowi zagrożenie zarówno dla zwierzyny leśnej jak i dla psów oraz spacerujących z nimi ludzi. W takiej sytuacji właściciel psa może też oczywiście spotkać się z interwencją Straży Leśnej.
Strażnicy leśni posługują się w takich przypadkach artykułem 166 Kodeksu wykroczeń (rozdział Szkodnictwo leśne i polno – ogrodowe) dotyczącym puszczania psa luzem, i z tej kwalifikacji mogą pouczyć bądź udzielić nagany a nawet nałożyć grzywnę. Również w Kodeksie wykroczeń znajdziemy przepis - art. 77 (rozdział Wykroczenia przeciwko bezpieczeństwu osób i mienia), który mówi, że kto nie zachowuje zwykłych lub nakazanych środków ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia podlega karze grzywny lub karze nagany. Ten przepis ma szerszy zakres, dotyczy zachowania właściciela psa, mówi o środkach ostrożności w różnych sytuacjach. Przepis jednak jednoznacznie wskazuje, że pies musi być na otoku (smyczy) lub w kagańcu. Bardzo często w oparciu o wymienioną kwalifikację, policja czy przedstawiciele innych służb będą podejmowali interwencję.
Oczywiście mandat to ostateczność, bo zwykle wystarczy nagana czy pouczenie, gdy strażnicy widzą, że właściciel od razu reaguje w należyty Sposób, czyli woła psa i zapina mu smycz. Do interwencji zaś dochodzi wtedy, gdy ewidentnie widać, że właściciel nie w pełni panuje nad psem. Można zapytać: co to znaczy panować nad psem? To pojęcie dość szerokie, dlatego ocena zależy od wielu okoliczności. Nie będzie podstaw do interwencji w przypadku, gdy ktoś zatrzymał się na parkingu by coś zjeść i rozprostować kości, a pies chwilę pobiega w pobliżu. Co innego, gdy ten sam osobnik puszcza psa luzem w ostoi zwierzyny czy na ścieżce edukacyjnej, pełnej spacerowiczów, i to bez znaczenia na jaką odległość. Wtedy strażnicy mają uzasadnione wątpliwości czy właściciel w porę zapanuje nad psem, gdyby niespodziewanie pojawił się w tym miejscu jakiś inny człowiek lub zwierzę leśne.
J.M.