ŁOWIECTWO ŁOWIECTWO

Dokarmianie zwierzyny leśnej zimą

To pytanie powraca każdej zimy: dokarmiać zwierzynę czy nie? A jeśli dokarmiać, to jak? 11 lutego to Dzień Dokarmiania Zwierzyny Leśnej, który przypomina, że zima to trudny okres dla dzikich zwierząt.

Jak pomagamy zwierzynie

Tu ścierają się różne poglądy, ale pamiętajmy, że zimowe dokarmianie zwierzyny ma swoja długą i piękną tradycję, pozytywnie wpływającą na wizerunek leśnika i myśliwego w oczach społeczeństwa.

- Na terenie Nadleśnictwa Katowice wszystkie obwody łowieckie są wydzierżawione przez koła łowieckie, toteż ciężar dokarmiania zwierzyny leży po stronie właśnie tych kół. Oczywiście niektórzy leśnicy, także pracownicy naszego nadleśnictwa, są myśliwymi, więc również biorą udział w tych akcjach– informuje Grzegorz Skurczak, inżynier nadzoru i zarazem myśliwy.W związku z częstymi przypadkami wchodzenia dzików i innej zwierzyny łownej na tereny miejskie, akcję prowadzimy przez cały rok – nie tylko zimą. Służą temu  pasy zaporowe dla dzików, poletka zgryzowe, łąki wewnątrz kompleksów leśnych, a wszystko w celu zatrzymania zwierzyny, by nie wchodziła na uprawy rolne, by miała zapewnioną jak największą bazę żerową w lesie.

Dokarmiamy nie tylko ze względów humanitarnych, ale i gospodarczych. Nie wszystkie polskie lasy bogate są w podszyt, a więc i w żer, co powoduje, że zwierzęta uzupełniają go płodami rolnymi - gdyby ich zabrakło jelenie niszczyłyby nasadzenia, młodniki i szkółki. Zatem karmi się je by chronić las.

W większości naszych drzewostanów występuje kilka pięter, podszyty są w prawie każdym fragmencie lasów. Stąd też baza pokarmowa dla zwierzyny płowej jest bardzo obfita. Jelenie, daniele, sarny zimą zmieniają nieco dietę, przechodząc z roślin runa leśnego na żer pędowy. Kora, łyko i pędy mogą stanowić wtedy nawet 90 proc. pokarmu. Z kolei dla dzików, które dosyć licznie występują na naszym terenie, dostępne są żołędzie. Mamy ponad 7 tys. ha drzewostanów z udziałem dęba i jesienny opad żołędzi powoduje to, że taka baza pokarmowa jest bardzo obfita. Licząc średnio jedną tonę z hektara, mamy 7 tys. ton żołędzi.

- Najbardziej  rozsądnym rozwiązaniem jest wykorzystywanie naturalnej bazy żerowej i wzbogacanie jej – kontynuuje inżynier nadzoru. - Prowadzimy pozyskanie drewna przez cały rok, wiążą się z tym odpowiednie zabiegi, jak trzebieże z pozostawieniem surowca drzewnego, tak by zwierzyna płowa mogła spałować to, co zostało ścięte. Także wykonywanie czyszczeń późnych, szczególnie zimą, by zwierzyna mogła pędy ścięte z drzewek skonsumować. Jeśli te prace wykonamy w odpowiednim czasie, wtedy, kiedy zwierzyna płowa najbardziej potrzebuje takiego żeru, naturalnie dostarczamy jej tego pokarmu. To daje naprawdę wymierne efekty w postaci skomasowania zwierzyny na tych powierzchniach i zmniejszenia szkód w rejonach, gdzie mamy młodniki, które chcemy ochronić.

Przy populacjach rzędu setek zwierząt żyjących w lasach, wykładanie karmy tak by nakarmić każde jest zupełnym nieporozumieniem. Nie taki cel przyświeca myśliwym. Oni powinni powiększać bazę pokarmową naturalną, a do tej bazy również zaliczamy pozostałości po wcześniej wymienionych pracach gospodarczych– wyjaśnia inżynier nadzoru i dodaje: - Nie raz się słyszy głosy krytyczne: o tam nie karmią! A przecież las po jesiennym wysypie żołędzi jest pełen karmy, naturalnego żeru -  żołędziami karmią się nie tylko dziki, ale i jelenie, sarny, daniele, nawet ptactwo: kaczki, bażanty. W mojej opinii dokarmianie zwierzyny powinno się odbywać jedynie w sytuacji  zagrożenia dniami głodowymi, czyli gdy warunki atmosferyczne, gruba pokrywa śniegowa, uniemożliwiają dostęp do naturalnego żeru. Wtedy, bez pomocy człowieka, populacje spadłyby liczebnie bardzo mocno.

Jeszcze kilka słów o ptakach, bo z ptakami jest nieco inaczej:  - Leśnicy dokarmiają ptaki. W ramach ochrony lasu przed szkodliwymi owadami, leśnicy zakładają budki lęgowe, czyszczą je dla dziuplaków, dokarmiają rozwieszając siatkowane „skarpety" wypełnione nasionami roślin oleistych oraz tłuszczem (kupując te wyroby od specjalistycznych firm) – informuje inż. G. Skurczak.